wtorek, 23 grudnia 2014

10 ♥

NOTKA




Piękno rodzi się w sercu,odbija w oczach i żyje w uczynkach.



Obudziłam się po 3.. miałam strasznie dziwny sen ale nieważne. 
Marco leżał tuż obok. Delikatnie wstałam z łóżka, żeby nie obudzić blondyna. Poszłam do kuchni i napiłam się wody, zahaczyłam jeszcze o łazienkę a potem pokój, w którym spał Nico. Uśmiechnęłam się na widok śpiącego w najlepsze chłopca. Chciałabym mieć takiego kochanego synka jak Nico. Uwielbiam tego malca.
Dziwnie, bo nie chciało mi się spać. Wzięłam więc założyłam moje botki, ubrałam kurtkę, wzięłam koc i wyszłam na taras. Usiadłam na dużej, wygodnej huśtawce.
 Noc jak na koniec listopada była dosyć ciepła.

Siedziałam tak sobie i delikatnie odpychałam się od ziemi. Nagle usłyszałam,że ktoś otwiera drzwi od tarasu. Obróciłam się  i zobaczyłam stojącego piłkarza w samych spodenkach i koszulce.

-Marco, przeziębisz się-wstałam z huśtawki i podeszłam do Marco.
-Chodź do łóżka.. I nie myśl sobie nic-dodał widząc mój uśmiech.
-Nie myślałam!-klepnęłam go w ramię i weszłam do domku. 
Ściągnęłam kurtkę i buty. Odłożyłam koc na kanapę i pozwoliłam się zaprowadzić Reusowi do pokoju.
-Czemu wstałaś?-zapytał gdy leżeliśmy.
-Miałam dziwny sen-westchnęłam.
-A co Ci się śniło?
-Nie pamiętam już-uśmiechnęłam się- Ale wiem, że to był bardzo dziwny sen.
-Yhhm.. Mia?
-Tak?-spojrzałam się na niego.
-Uwielbiam Cię ale chodźmy już spać co?-ziewnął.
-Masz racje-zgasiłam lampkę palącą się przy łóżku.
-Branoc Lamo-pocałowałam go w policzek.
-Głupia jesteś -zaśmiał się i mnie przytulił.

-Ty też -mruknęłam i uśmiechnęłam się pod nosem.

Czy już mówiłam, że uwielbiam tego człowieka? Nieważne.. Mogę powtarzać to tysiące razy. UWIELBIAM MARCO! Byłby on idealnym mężem, ojcem, dziadkiem, szwagrem, zięciem.. no ideał. 
Nie wiem sama co mnie wzięło ale wyobraziłam sobie blondyna siedzącego przy kominku, trzymającego na rękach niemowlaka i szeroko uśmiechającego się do biegającej po domu małej, słodkiej dziewczynki. 

Gdy rano wstałam Marco już nie było. Zeszłam więc na dół. Tak jak mogłam się spodziewać Reus siedział w kuchni z Nico i próbowali zrobić gofry.
-Ciocia!-krzyknął Nico i podbiegł do mnie.
-Cześć chłopcy-pocałowałam obu w policzek.- Co tworzycie?
-Gofry..ale wujek nie umie robić takich jak ty!
-Dzięki młody,ta męska solidarność- Reus poczochrał małego po włosach.
-Haha!-zaśmiałam się-Dobra blondyno daj mi to...


~Grudzień 24.12.2014~

Wszystko co dobre,kiedyś się kończy. Tak i było tym razem. Nasz pobyt w domku, w lesie przerwał przykry dla mnie incydent. 
Mieliśmy z Marco taki nasz "wieczór szczerości", rozmawialiśmy o wszystkim bardzo szczerze. Powiedziałam blondynowi o tym co zaszło między mną a Mario, oczywiście był bardzo zdziwiony i chyba też trochę smutny ale mniejsza o to. Siedzieliśmy sobie pijąc wino. Nico już spał.. nagle rozległo się natarczywe pukanie do drzwi. Wystraszyłam się, ale poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała wściekła Sylvia. Piłkarz zrobił się blady na jej widok.  Nagle ni z tego, ni z owego zaczęła mnie szarpać, wyzywać od suk i szmat, powiedziała, że jestem uwaga cytuję "Jebaną suką, która wskoczy każdemu do łóżka". 
Oczywiście rozpłakałam się i pobiegłam spakować. Nie słuchałam Marco, który próbwoał mnie przeprosić i zatrzymać, nie zwracałam uwagi na przestraszonego całą sytuacją Nico. Wybiegłam z domu i szłam jakieś parę kilometrów do najbliższego miasteczka, potem zadzwoniłam do Mario. Przyjechał po mnie niecałe 10 minut po moim telefonie. Był bardzo wystraszony moim stanem.. cała się trzęsłam i nie mogłam przestać płakać. Niemiec zabrał mnie do siebie... no i tak już u niego zostałam. 
Czy jesteśmy razem? Tak. 
Nikt się specjalnie nie zdziwił. No możne moi rodzice, którzy nie specjalnie się ucieszyli ale nieważne.
Z Marco nie widziałam się od tamtego czasu.. nie mogę się przemóc.

-Mia kochanie jesteś gotowa?- zapytał Mario wchodząc do ąłzienki.
-Tak-uśmiechnęłam się
-Wyglądasz ślicznie - przytulił mnie.
-Dziękuję.. ale chodźmy już bo Mats prosił żebyśmy byli wcześniej bo ma oś ważnego do ogłoszenia.
-Dobrze-pocałował mnie i wyszliśmy.

Droga do domu mojego brata zajęła nam mniej niż pół godziny. Wysieliśmy obładowani prezentami dla wszystkich. Śmiałam się z Mario, który przebrał się za Mikołaja.. jak on czasami wpadnie na jakiś pomysł to klękajcie narody!
-Dobrze, że już jesteście.. Czekaliśmy tylko na Was- przywitał nas Mats kiedy tylko weszliśmy.
-Cześć braciszku, też się cieszymy, że Cię widzimy-powiedziałam z uśmiechem.
-Oj no dobra..-zaśmiał się i zaprowadził nas do salonu.
Stanęłam jak wryta kiedy oprócz najbliższych, rodziców Cathy i Ann ze Svenem zobaczyłam  jeszcze Marco i tą Sylvie. 
  Posłam obogu jedno z moich zabójczych spojrzeń i przywitałam się ze wszystkimi.

-Dobra! Proszę o ciszę- Hummi po zjedzonej kolacji wstał od stołu.
-Chcieliśmy Wam coś ogłosić..-dołączyła do niego panna Fischer.
Wszyscy zamilkli i wpatrywali się w nich z wyczekiwaniem.
-Chcemy się pobrać.. ustaliliśmy datę 12 kwietnia- wyszczerzyli się.
-Gratulujemy!-krzyknęłam.
-Czekaj siostra, nie skończyliśmy jeszcze.
-O sorry.. No mówcie.
 
-Jestem w trzecim miesiącu ciąży- krzyknęła radosna Cathy.
-Awww- na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
-Gratulacje kochani..- odezwał się WZRUSZONY?! Mario.
-Miśku a ty co.. nie mów, że się wzruszyłeś!- spojrzałam sie na niego.
-No bo tak! To jest takie romantyczne i cudowne! Mia zróbmy sobie dziecko!
-Mario debilu- usłyszałam śmiech mojego taty.
-No proszę pana.. Zrobimy sobię mała Mię a potem małego Mario!- BOŻE ONI WSZYSCY ZA DUŻO WYPILI.
-No chyba Cie coś kochanie boli- pocałowałam go.
-Boli mnie serce, z miłości do Ciebie.. Jesteś dla mnie jak tlen, jak moja osobista psycholog, jak.. jak.
-Tak tez Cię kocham.-przerwałam mu.
-Przepraszam Was, ale my już idziemy Sylvia źle się czuje- odezwał się blondyn.
-Marco..-wstałam od stołu.
-Tak?- spojrzał się na mnie z nadzieją w oczach.
-Wesołych świat, ucałuj Nico i resztę- posłałam mu delikatny uśmiech.
-Dziękuję-westchnął i poszli.



__________________________________________________________


KABUM !
No i jestem! 
Jak zwykle po długiej przerwie...
Wybaczcie mi to ♥
Jestem załamana tym ..
Wgl mam ostatnio kiepskie chwile w życiu..
Doskwiera mi bardzo bark weny eh..
WYBACZCIE MI TEN ROZDZIAŁ !
I przepraszam za błędy jeśli są jakieś.. ale nie mam siły sprawdzać nawet.
Chyba zawieszę tego bloga... Nwm piszcie w komach.

ŻYCZĘ WAM:

WESOŁYCH, RADOSNYCH ŚWIĄT ORAZ MEGA SYLWESTRA <3

CZYTASZ--->KOMENTUJESZ---> MOTYWUJESZ ♥ 

Buziaki :*








niedziela, 30 listopada 2014

9 ♥



Rzecz nie jest w tym, jaki jesteś, lecz jaki nie jesteś.




 No i uciekliśmy. Uciekliśmy do pięknego, drewnianego domku Marco. 
Weszliśmy do środka i rzuciliśmy torby na podłogę. Salon był naprawdę przytulny. Nie byłam tu pierwszy raz. Kiedyś bywaliśmy tu bardzo często. Każdy wolny czas spędzaliśmy tutaj całą naszą, dawną paczką. 
Teraz nie mamy na nic czasu, życie pędzi za szybko. Dobrze, że Marco wpadł na pomysł, żeby to miejsce było taką naszą odskocznią i azylem.
-Marco?
-Tak?
-Mogę zająć tą sypialnie co zawszę?-zapytałam z miną kota ze Shreka.
-Hmm..No dobra-uśmiechnął się- Ale ty robisz kolacje!
-Dobra-zaśmiałam się wzięłam swoje toboły i poszłam do najfajniejszej sypialni w całym domu. Ta druga Marco może i miała łady widok ale nie miała w sobie tego czegoś co miała ta moja. Rozpakowałam się i rzuciłam na łózko. Patrzyłam na palący się w kominku ogień i czułam się cudownie. Nic mnie nie obchodziło. Byłam spokojna, wiedziałam, że nikt nie będzie mnie szukał bo wyraźnie dałam do zrozumienia, że nie mam ochoty na nic i chcę odpocząć. 
-Mia?-do pokoju zawitał Reus.
-Tak  kochany przyjacielu!?-uraczyłam go spojrzeniem. 
-Zrobisz mi coś do jedzenia?-zapytał z bananem na twarzy.
-Hahahah! Dobre Marco, dobre!
-No proszę Cię moja królowo, mój mistrzu..
-Mów dalej, mów dalej-zaśmiałam się.
-Mój guru, moja najukochańsza przyjaciółko prooooooooszeeee!
-No dobra-wstałam z łóżka-Na co masz ochotę?
-Na wszystko co zrobisz!-odrzekł szybko zadowolony z siebie.
-No dobra, to ja idę do kuchni a ty zrób coś pożytecznego i przynieś drewna do kominka.
-Okej!-krzyknął i już go nie było.

Znając życie i Marco wiedziałam, że najbardziej ucieszy się z naleśników z nutellą i malinami. Dlatego też takie zrobiłam. Do tego wycisnęłam sok z pomarańczy i wszystko ustawiłam na stole. Sama usiadłam przy wyspie i piłam gorąca herbatę z cytryną i miodem.

-Naaaleśniki!-usłyszałam za sobą radosny głos chłopaka.
-Maro czemu jesteś cały mokry?-spytałam rozbawiona.
-Aaa, bo wiesz.. no, tego..-drapał się po głowie-Wpadłem do rzeczki.
-Hahah! Boże, człowieku.. Idź się przebrać, bo zachorujesz. Naleśniki Ci nie uciekną-dodałam widząc, że patrzy na jedzenie i chce coś powiedzieć.
-No dooobra-westchnął i poszedł się przebrać.

Po posiłku usiedliśmy sobie w salonie, z gorącymi napojami i relaksowaliśmy się przy filmie "Gwiazd naszych wina". I powiem szczerze, że to nie ja namówiłam Marco na akurat ten film, tylko on mnie. Oczywiście się zgodziłam bo uwielbiałam tego typu ekranizacje. Niedawno nawet przeczytałam książkę. na której podstawie nakręcono własnie ten film.
Oglądałam go ze łzami w oczach, Marco udawał, że go to nie rusza ale ja widziałam, że się wzruszył. Po naszym mini seansie leżeliśmy na kanapie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Uwielbiałam spędzać czas z blondynem. Rozumieliśmy się bez słów, wystarczyło tylko jedne spojrzenie a wiedzieliśmy o co chodzi. Piłkarz był zawsze gdy go potrzebowałam. Nie wyobrażam sobie życia bez Marco. Jest dla mnie bardzo ważny i chyba już zawsze tak będzie. Nie chcę go nigdy stracić. 
-Słuchasz mnie?-zapytał z rozbawieniem w oczach.
-Co? A tak, tak- odparłam szybko.
-To co mówiłem?-uniósł brwi.
-Dobra, przyznaję się, nie słuchałam.
-Nie obrazisz się jak Mel podrzuci nam Nico?-zapytał.
-Nie no co ty! Przecież dobrze wiesz, że uwielbiam tego malucha-ucieszyłam się 
-To dobrze, bo właśnie za dziesięć minut tutaj będą- wyszczerzył się- Pójdę dorzucę drewna do kominka.
-Dobra, to ja wstawię wodę na kawę - wstałam z wygodnej kanapy i poszłam do kuchni.

Tak powiedziałam udałam się do kuchni i wstawiłam wodę. Na całe szczęście zabrałam z Dortmundu trochę słodyczy więc będzie w sam raz do kawy. 
Kiedy ogarnęłam w salonie akurat przyjechała Melanie z Nico. 
-Ciocia! -krzyknął mały i podbiegł do mnie.
-Nico ale urosłeś-uśmiechałam się i pocałowałam chłopczyka w policzek.
-Mamo! Mamo ciocia dała mi buziaka!-krzyknął radośnie.
-Widziałam kochanie- siostra Reusa uśmiechnęła się promiennie-Cześć Mia, dobrze Cię widzieć-przytuliła mnie.
-Ciebie też- również się uśmiechnęłam.
-A ze mną to już nikt się nie przywita, i nikt mnie nie przytuli- do salonu wszedł Marco.
-Wujek!-Nico oderwał się od grzebania w swojej torbie i rzucił się na Marco.
-Kochany szkrabie chociaż ty mnie kochasz- zaśmiał się.
-Oj Marco, my z Mią też Cię bardzo kochamy -Mela podeszła do brata i poczochrała mu włosy.
-No dzięki- powiedział z bananem na twarzy.

Siostra piłkarza wypiła z nami kawę, posiedziała chwilę i pojechała. My z małym rozrabiaką poszliśmy na spacer.
-Ciociu?-zapytał w pewnym momencie.
-Tak kochanie?- razem z Marco spojrzeliśmy się na niego.
-Jesteś taka śliczna, zostaniesz moją żoną?- uśmiechnął się przesłodko.

-Wiesz kochanie dziękuję Ci, ale obawiam się,że jestem za stara, żeby zostać Twoją żoną- pogłaskałam go po główce.
-Hmm.. To zostań żoną wujka! -krzyknął wesoło i spojrzał się na Marco.

Oboje z Reusem, nie wiedzieliśmy co mamy odpowiedzieć małemu, nie mogliśmy przestać się śmiać. Nico nic nie rozumiejąc pobiegł pozbierać kolorowe liście a my usiedliśmy na ławce.
-W sumie nie pogardziłbym taką żoną- odezwał się blondyn p[o chwili dłuższego milczenia.
-Oj Marco, Marco -pokiwałam głową i szturchnęłam chłopaka.
-Nie szturchaj mnie! -zaśmiał się.
-Nie? Bo co mi zrobisz?
-To!- rzucił mnie w liście.
-Nie żyjesz Reus!-krzyknęłam i zaczęłam gonić piłkarza.
Rzucaliśmy się tymi liśćmi jak małe dzieci. Nawet Nico do nas dołączył. Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
Zmęczeni wróciliśmy do domku. Robiło się już ciemno więc wykąpaliśmy się, o i tak byliśmy cali mokrzy i usiedliśmy z kubkami gorącego kakao w salonie przy kominku. Przykryliśmy się miękkim kocem i leżeliśmy w trójkę. 
Gdyby ktoś, kto nas nie zna w tamtym momencie wszedł do domku, to pomyślałby, że jesteśmy szczęśliwą, kochającą się rodzinką.
Nico usnął wtulony w Marco, więc ten delikatnie przeniósł go do sypialni. Ja również byłam zmęczona więc poszłam się położyć. 
Niestety dobre pół godziny wierciłam się, nie mogłam zasnąć. Pewnie wierciłabym sie tak jeszcze trochę, ale do mojej sypialni wszedł Marco.
-Mia?
-Tak?
-Nico strasznie kopie, mogę spać z Tobą-zapytał ze śmiechem.
-Jasne- pokiwałam tylko głową i przesunęłam się, aby zrobić miejsce dla piłkarza.
-Dobranoc Mia.
-Dobranoc Marco -uśmiechnęłam się pod nosem i odpłynęłam.

______________________________________________________________
Przepraszam , że tyle czekałyście..
Ludzie co to jest.. Wybaczcie mi to coś.
Nie wiem ..
Komentujcie , bo to motywuje :)
Przysięgam, że następny będzie dłuższy:)
Wybaczcie również błędy, jeśli są jakieś :*
Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga o skoczkach :) ♥
Będzie mi bardzo miło jak zajrzycie :)
Buziaki :* ♥ 









sobota, 8 listopada 2014

8 ♥



Prawdziwa kobieta zatrzyma mężczyznę wzrokiem, a nie cyckami.




-Naprawdę Cię kocham.-spojrzał mi prosto w oczy.
-Ja.. ja ..


Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, dlatego szybko wybiegłam z sypialni, chwyciłam kurtkę, torebkę i wyszłam z domu chłopaka. Na całe szczęście niedaleko był postój taksówek, więc wzięłam jedną z nich i pojechałam do domu. 
Zapłaciłam kierowcy i weszłam do środka. Zajrzałam do salonu, na kanapie siedział uśmiechnięty Mats.

-Hej już jestem-odezwałam się.
-Spoko-wyszczerzył się jeszcze bardziej.
-Co się stało, że tak zacieszasz?-usiadłam obok niego.
-No co fajny dzień mamy, wieczór kawalerski Svena dzisiaj, ty jesteś uśmiechnięta, czego chcieć więcej?- zapytał wstając z kanapy.
-Ćpałeś coś ?!- roześmiałam się.
-No pewnie siostrzyczko- pokiwał głową i poszedł do kuchni. 

Wiedziałam, że Matsowi chodzi o coś innego ale już nie dopytywałam się. Poszłam do łazienki i postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel. Cały czas moją głowę, zaprzątały myśli o Mario. Nie chcąc o tym myśleć włączyłam wieżę, z której zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych płyt.  
Słuchałam muzyki i nie myślałam o niczym. O 15 wyszłam z wanny, wysuszyłam i wyprostowałam włosy a następnie poszłam owinięta w ręcznik do garderoby. Wzięłam przygotowane wczoraj ubrania i je założyłam. Zrobiłam szybki makijaż i zeszłam na dół. Mój brat zostawił karteczkę, że pojechał do Svena i życzy nam udanej zabawy. Uśmiechnęłam się sama do siebie, zamknęłam dom, wsiadłam do mojego kochanego autka i pojechałam do panny Braun, a od jutra Bender. Zaparkowałam na podjeździe i weszłam do mieszkania przyjaciółki. Była sama, siedziała w kuchni.

-Jesteś wreszcie- ucieszyła się - No i jak wyglądam?
-Super, a teraz chodź jedziemy do klubu bo, dziewczyny już pewnie czekają-uśmiechnęłam się i zadzwoniłam po taksówkę. 

Wyszłyśmy przed dom..a tam wieeeeeeelki bukiet róż, a za nimi Mario.


-Łoo, Mia nie wspominałaś-moja przyjaciółka była bardziej podekscytowana niż ja.
-Cicho-zaśmiałam się.-Mario co ty robisz?
-Udowadniam Ci, to że to co rano powiedziałem to nie tylko puste słowa.. Mia kocham Cię.
-O jak słodkoooo-westchnęła Ann.
-Mario.. ja nie wiem co mam powiedzieć-usłyszałam klakson taksówki -Musimy iść-pociągnęłam przyjaciółkę i za rękę i wsiadłyśmy do samochodu .

Ann całą drogę do klubu trajkotała jakby ktoś ją nakręcił. Przestała gdy byłyśmy przy stoliku, gdzie siedziały Cathy, Ewa, Agata, Tugba, Sila,Lisa, Jeny, Sonia i ta cała Sylvia.
-Ona się sama wprosiła-szepnęła mi Cath 
-Domyśliłam się-odpowiedziałam również szeptem.
-To co  pijemy za przyszłą pannę młodą!-krzyknęła Lisa i wzniosła swojego drinka- Za Ann!
-Za Ann! -odpowiedziałyśmy chórem i wypiłyśmy napoje.

Zabawa z każdą minutą się rozkręcała, dziewczyny pobiegły do DJ i poprosiły o karaoke i w taki oto sposób dziesięć minut później słuchaliśmy "śpiewania" Lisy,Ann i Jeny. Myślałam, że zesikam się ze śmiechu, gdy słyszałam ich wykonanie piosenki Rihanny "Only Girl".
Potem Tugba , Cathy i Sila  wkroczyły z Lady Gagą i jej "Poker Face". 
Dobrze, że reszta dziewczyn nie wyraziła chęci na dalsze śpiewy. Natomiast wszystkie ruszyłyśmy na parkiet.

-Oooo!Kocham to! -krzyknęłam kiedy usłyszałam dźwięki muzyki.


- Mia, mistrz parkietu!-krzyknęła Ann.
-No sie wie-odpowiedziałam jej i dalej "tańczyłam".

Dawno nie bawiłam się tak jak w tamtym momencie, dziwiłam się strasznie, że nogi mnie nie bolą. Pewnie alkohol robił swoje. Było mi tak fajnie, lekko i przyjemnie. Nic mnie nie obchodziło. Dopiero po czterech utworach wróciłam do stolika. Siedziała tam tylko Sylvia. Wzięłam swojego drinka i przyglądałam się dziewczynie.
-Co się tak gapisz?!-warknęła.
-Myślę jak mój kochany przyjaciel mógł się z Tobą związać-odpowiedziałam.
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam poczucie stylu,klasę i całą resztę, której ty nie posiadasz-zaśmiała się jak ropucha.
-Rzeczywiście kochana poczucie stylu to ty masz- powiedziałam sarkastycznie pacząc na jej strój.
Powiedziała coś pod nosem ale już nie miałam zamiaru jej słuchać.
Piłam kolejne drinki i rozmawiałam z dziewczynami, które również postanowiły odpocząć i napić się czegoś. 

Około 2 postanowiłyśmy przenieść naszą imprezę do domu Ann. Pojechałyśmy tam prawie wszystkie, Sylvia chyba zrozumiała, że nikt nie pragnie jej towarzystwa i pojechała do siebie. Już myślałam, że nie odczepi się od nas. Chyba żadna z nas nie pałała do niej jakąś większą sympatią. Była tak pusta i płytka, że to nie mieści się w głowie.

O 4 postanowiłyśmy iść spać, bo przecież trzeba jakoś wyglądać jutro. Dziewczyny spały w salonie na kanapie i w sypialni gościnnej a ja z Ann u niej w pokoju.


                                                     ***



-Denerwuję się - jęczała moja przyjaciółka zakładając sukienkę.
-Czym? Tym, że Sven się rozmyśli i zwieje Ci sprzed ołtarza?
-Mia! Nawet tak nie żartuj!- uderzyła mnie.
-Hah! No dobra, tylko mnie nie bij..-zaśmiałam się.

Ceremonia w kościele była przepiękna. Nikt nawet nie miał zamiaru uciekać a zwłaszcza Sven, który był wpatrzony w moją przyjaciółkę w jak ósmy cud świata. Nie uwierzycie, ale na wesele poszłam z Mario! Nie dałam mu żadnej odpowiedzi na jego wyznanie, wolę do końca się przekonać co właściwie czuję. 

-Zatańczymy?-zapytał Goetze gdy byliśmy na już nas sali i zabawa trwała w najlepsze.
-No dobrze- uśmiechnęłam się.
Akurat gdy weszliśmy na parkiet zaczął się wolny kawałek. Mario przysunął się bliżej mnie i uśmiechnął się.
-Pięknie wyglądasz, cała jesteś piękna- powiedział patrząc mi w oczy.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się, czułam, że się rumienię.
-Uwielbiam to..-zaśmiał się.
-Co?-zdziwiłam się.
-To jak się rumienisz, jak ktoś Ci powie, że jesteś piękna-puścił mi oczko.
-Głupek-szturchnęłam go.
-Tęskniłem za tym..
-Mario..-nie dokończyłam bo podszedł do nas Mats.
-Mario. Już raz ją skrzywdziłeś i jak zrobisz to kolejny raz to oświadczam, że osobiście Cię zabije, poćwiartuję, zakopię, odkopię i wrzucę do stawu..
-Stary-Mario zrobił się lekko blady.
-Nie skończyłem! Mam nadzieję, że jej nie zranisz.. Odkąd między wami znów coś jest, a gołym okiem widać, że coś jest moja siostrzyczka jest szczęśliwa. Cały czas się uśmiecha.. Nie spierdol tego-uśmiechnął się- Teraz skończyłem.
-Nie spierdol, obiecuję.
-No mam nadzieję.

Nie wiedziałam co mam na to wszystko powiedzieć, dlatego stałam tam jak idiotka i milczałam.  Myślałam , że zwariuję .Sama nie ogarniam co się dzieje w moim życiu.. Postanowiłam, że po weselu wyjadę na kilka dni i odpocznę.
Korzystając z okazji, że Mario jest zajęty rozmową z Matsem niezauważona wymknęłam się na zewnątrz.

-Przeziębisz się -usłyszałam głos Marco i poczułam jego marynarkę na swoich ramionach.
-Dzięki-uśmiechnęłam się do niego.
-Stało się coś?-usiadł obok mnie.
-Nie.. nie wiem co mam zarobić w sprawie z Mario, za szybko to się dzieje, zmęczona tym jestem.
-Wyjedź gdzieś i przemyśl to wszystko.-uśmiechnął się.
-Jak ty dobrze mnie znasz, właśnie chciałam gdzieś po weselu pojechać, tylko nie wiem gdzie.
-Pamiętasz ten mój domek letniskowy w lesie za Dortmundem?
-No pamiętam, ten drewniany tak?
-Dokładnie ten. Jak chcesz mogę Ci dać do niego klucze, nikt nie wpadnie na to, że tam jesteś a ja nikomu nie powiem.
-Dziękuję, kochany jesteś-westchnęłam- Marco?
-Tak?
-Przytulisz mnie?-uśmiechnęłam się.
-Ciebie zawsze.

Zamknęłam oczy i wtuliłam się w Reusa. Kochałam spędzać z nim czas. Niestety ostatnio mamy go dla siebie bardzo mało.
-Czemu jesteś z Sylvią?-zapytałam nie otwierając oczu.
-Sam nie wiem, spotkałem się  z nią parę razy a ona wyobraziła sobie, sam nie wiem co.. Nie kocham jej.. Wiem, że leci tylko na moją sławę i całą resztę.-westchnął.
-Ucieknij ze mną do tego domku- zaśmiałam się, ale mówiłam poważnie.
-To nie jest w sumie taki zły pomysł, i tak teraz przez tą kontuzję kostki nie gram..
-No własnie. Oboje sobie odpoczniemy i spędzimy trochę czasu razem, bo tęskniłam za Tobą blondyno!
-Też tęskniłem i wypraszam sobie blondynę!-zaśmiał się i ja razem z nim.


______________________________________________________________________
No to jest rozdział... 
Wybaczcie mi to coś  -,- 
Nie mam weny i cierpię z tego powodu.
Obiecuję, że następny będzie LEPSZY ! ♥ 
Wybaczcie błędy jeśli są jakieś:)

I komentujcie, bo to bardzo motywuje :)
Kocham, buziaki ;* ♥















niedziela, 26 października 2014

7 ♥



Fałszywe łzy mogą ranić innych .. Fałszywe uśmiechy mogą ranić nas samych .



Obudziło mnie słońce padające prosto na mnie . Gdy niechętnie otworzyłam oczy zobaczyłam , że jestem w klinice ?!  Nie wiedziałam co się dzieje .. czyli to wszystko z Leonem ten cały ślub to był sen . O jeny..  Odetchneąłm z ulgą . Zaśmiałam się z samej siebie i wstałam . To  dzisiaj był ten dzień , w którym wychodziłam do domu . Poszłam do łazienki , szybko się umyłam , uczesałam , umalowałam i ubrałam . 
Spakowałam swoje rzeczy i czekałam na przyjazd Mario , który miał mnie zawieść do Dortmundu . Coś między nami zaczyna się dziać.. Znowu się do siebie strasznie zbliżyliśmy. Całkowicie mu wybaczyłam.. Nasze relacje są nawet lepsze niż kiedyś. Z czego bardzo się cieszę.

W międzyczasie poszłam pożegnać się z panią Helgą , doktorem , innymi pielęgniarkami i poznanymi pacjentami . Na koniec poszłam do Leo .

-Cześć duży ! -krzyknęłam gdy weszłam do jego pokoju . 
-O siema mała ! -wyszczerzył się i przytulił mnie - To co dzisiaj wyjeżdżasz ?
-Dokładnie tak ale mam nadzieję , ze zobaczymy się jeszcze -uniosłam brwi .
-Jasne, mam rodzinę w Köln , więc odwiedzę Cie kiedyś .-uśmiechnął się .
-Trzymam za słowo .. Przepraszam ale Mario dzwoni ,pewnie już przyjechał - spojrzałam na telefon , który sygnalizował , że dzwoni własnie Goetze. 
-Będę tęsknił.. ale czekaj masz tu coś ode mnie , żebyś pamiętała o przyjacielu -zaśmiał się  -Obróć się .

Poczułam coś zimnego na szyi , zobaczyłam , że to prześliczny naszyjnik .
-Jejku Leo , nie musiałeś -odwróciłam się i ponownie go przytuliłam.
-Ale chciałem , a to jest różnica, moja żona mi doradzała -posłał mi swój najlepszy uśmiech.- A teraz uciekaj już bo Mario chyba się niecierpliwi -wskazał na telefon.
-Ahh..No to do zobaczenia , pisz , dzwoń , wpadaj kiedy chcesz pozdrów Emily -uściskałam go i cmoknęłam w policzek.
-Ty też i pozdrowię -krzyknął gdy już wychodziłam .
Tak waśnie Leo miał od paru lat żonę ,zdążyłam ją poznać, bardzo miła brunetka , strasznie rozgadana i pełna pozytywnej energii. 

Szybko poleciałam do mojej sali Mario stał w niej i trzymał telefon przy uchu , pewnie chciał kolejny raz do mnie dzwonić ale zobaczył , że już jestem . 
Oczywiście nie obyło się bez tekstów typu "Gdzie byłaś " i "Martwiłem się ".. 
Znieśliśmy wszystkie moje rzeczy i zapakowaliśmy do samochodu bruneta.

-To co kierunek Dortmund ?-zapytał spoglądając na mnie .
-Aha - wyszczerzyłam się .
Uśmiechnął się pod nosem i ruszył z  piskiem opon.

Droga z Monachium do kochanego Dortmundu strasznie się dłużyła, ale mieliśmy co robić.Mario jak to Mario ..zawsze mia jakiś temat do rozmowy . Tak więc gadaliśmy począwszy od wesela Ann a kończąc na tym dlaczego zebra wygląda jak wygląda.

Po niecałych sześciu godzinach dotarliśmy na miejsce . Mój tyłek był tak strasznie zdrętwiały , że myślałam, że zaraz mi odpadnie. 
Spojrzałam się na roześmianego Mario.
-Z czego się śmiejesz deklu?-uniosłam brwi do góry.
-Z tego,że stękasz jak moja babcia..
-Mario,ja Cię bardzo proszę -nie dokończyłam bo zobaczyłam, że Mario przestał się śmiać i tylko się lekko uśmiecha, i patrzy w całkowicie inną stronę .
Spojrzałam w bok, zobaczyłam nikogo innego jak mojego kochanego braciszka.
-Dzięki,za bezpieczne przytransportowanie jej do domu- Mats podszedł do Mario i uścisnęli się.
-Nie ma sprawy-wyszczerzył się -To ja będę spadał,do siebie -powiedział podchodząc do mnie-Trzymaj się.
-Dzięki-powiedziałam nie wiedząc o co chodzi-Ale jesteś przecież po tylu godzinach jazdy,zamierzasz teraz wracać ?
-Nie, zostaję w na trochę w Dortmundzie.-przytulił mnie, uścisnął Matsowi dłoń i odjechał .

Hummi posłał mi spojrzenie,z cyklu "Musimy poważnie pogadać" , wziął moje walizki i poszedł do domu . Westchnęłam i ruszyłam za nim.

Oczywiście gdy tylko weszłam zaczęło się całe przesłuchanie.. dlaczego nie powiedziałam, że byłam w klinice i tak dalej.. Mats dowiedział się od znajomego,który pracuje  tam tak jak Leo. Ahh.. przynajmniej ułatwił mi zadanie i nie musiałam mówić wszystkiego.. ale musiałam się tłumaczyć . Na całe szczęście zrozumiał.

-Młoda, za niecałe dwadzieścia minut przyjadą chłopaki, i Cathy-poinformował mnie braciszek gdy jedliśmy podwieczorek.
-Okej, to ja się szybko ogarnę -wyszczerzyłam się i pobiegłam na górę. 
Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się , ubrałam i wróciłam do salonu. Chłopcy i Cath już byli. Przywitałam się z nimi i usiadam obok Reusa.


-Fajnie, że jesteś- szepnął mi na ucho po czym mocno przytulił-Tęskniłem.
-Ja też-uśmiechnęłam się i mocniej w niego wtuliłam.
Osoba patrząca z boku mogłaby sobie pomyśleć, że jesteśmy parą. Ale nie no proszę Was.. ja i Marco.. Haha dobre.
-Ej Marco.. może byś tak się odkleił od mojej siostry co ? -zapytał Mast przerywając rozgrywaną z Kevinem grę.
-A może nie ? -zaśmiał się Marco.
-A może tak ?!-no jak dzieci..
-A może nie?
-A może tak?!
-A może nie !?
-Pierdzielnę Cię zaraz Reus !-wydarł się mój brat.
-Hahah ! -roześmialiśmy się.

Mats również się roześmiał i wrócił do gry. Marco zaczął przysypiać więc szturchnęłam go w ramię .

-Coo ? -zapytał zdezorientowany .
-Przysypiasz -zaśmiałam się.
-To ta jego niunia mu spać nie daje -prychnął pod nosem Kevin.
-Niunia ? -zapytam rozbawiona
-Wybacz, Sylvia ma na imię - spojrzał się na mnie .- Mam nawet zdjęcie,chcesz zobaczyć?
Pokiwałam twierdząco głową, bo nie mogłam wykrztusić nawet jednego słowa. 
-Patrz- podetknął mi pod nos telefon ze zdjęciem Sylvii .


-Czemu nic nie powiedziałeś?-zwróciłam się do blondyna.
-Boo... jakoś.. no.. nie wiem, nie było okazji -nie patrzył mi w oczy .
-Aha.. kochani ja idę do siebie, jakoś głowa mnie rozbolała- spojrzałam wymownie na Marco .
-Okej,może chcesz coś ?-zapytał Erik .
-Nie..-uśmiechnęłam się do niego -Trzeba się wyspać na jutrzejszy wieczór panieński Ann.
-Dokładnie -krzyknęła Cathy .

Poszłam do siebie na górę, i zamiast położyć się to otworzyłam szafę. Postanowiłam poszukać czegoś na jutrzejszy wieczór, starałam się nie myśleć o Reusie i jego laluni. Dlaczego do jasnej cholery mi nie powiedział !? Aghh! Miałam o tym nie myśleć. Było to strasznie trudne, więc dla ułatwienia sobie tego włączyłam głośno muzykę i "zanurkowałam" w mojej szafie. W międzyczasie napisał do mnie Mario czy nie mam ochoty gdzieś wyskoczyć, sama nie wiedziałam czy mam ochotę, ale odpisałam,że mam i za półtorej godziny ma po mnie przyjechać.
Po godzinie poszukiwań znalazłam coś odpowiedniego na jutro , a przy okazji coś co dało mi kopa na dzisiaj. Poszłam do łazienki, zrobiłam mocniejszy makijaż,poprawiłam kopa i ubrałam się w zestaw, który znalazłam , wzięłam moją kurteczkę i zeszłam na dół .
-Wybierasz się gdzieś?! -zapytał zdziwiony Mats.
-Aha-uśmiechnęłam się- Idę do klubu.
-W takim stroju?- odezwał się Marco.
-Masz coś?-spytałam nawet na niego nie spoglądając.
-Wiesz trochę.. jest no hmm-nie wiedział co powiedzieć .
-Nie wiem,o której będę, nie czekaj na mnie.Mam swoje klucze-powiedziałam do brata.-O Mario już jest, to cześć wam-wyszczerzyłam się i pobiegłam do samochodu chłopaka.



                                                                              ~*~ 

Obudziłam się z kacem. Wszystko byłoby w miarę dobrze,gdyby obok mnie nie leżał nagi Mario i ja sama nie byłabym naga. Przerażona zerwałam się z łózka. Zrobiłam to tak gwałtownie, że chłopak się obudził. Spojrzał się na mnie zdziwiony i lekko wystraszony ale po chwili się wyszczerzył.

-Mario!.. Czy my własnie?!-zapytałam.
-Czy ze sobą spaliśmy?-zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Na to wygląda-odpowiedział spokojnie.
-Jak możesz być taki spokojny!? Przecież ty masz dziewczynę! -krzyknęłam.
-Mia, uspokój się.- usiadł- Z Ann-Katrin nie jestem od tamtego momentu, w którym się dowiedziałaś o nas  i mnie zostawiłaś.Wtedy zrozumiałem, że ona poleciała tylko na moje pieniądze i, że to właśnie przez nią straciłem kobietę,z którą chciałem być do końca życia i założyć rodzinę. Poza tym jesteśmy dorośli i to chyba normalne, że uprawiamy seks.
-Mario -ponownie położyłam się obok niego- To nie jest takie proste.
-Czemu niby? Mia, wszystko jest proste tylko my to sobie utrudniamy..Miałem powiedzieć Ci o tym wczoraj przy kolacji,ale wyszło jak wyszło.. Wracam do Dortmundu, do Borussii.
-Naprawdę ?!-spojrzałam się na niego z uśmiechem .
-Tak -bawił się moimi włosami .- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów będę blisko Ciebie-pocałował mnie w czoło .
Nie wiedziałam co powiedzieć, wiec milczałam. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Była 14 ! 
-Kurde! Muszę uciekać-zerwałam się z łózka, pozbierałam swoje rzeczy i szybko je ubrałam.-Obiecałam Ann, że będę u niej o 16. 
-Do 16 sporo czasu-zauważył.
-No tak, ale muszę się ogarnąć i wiesz takie tam.
-Kocham Cię -powiedział podchodząc do mnie, stał bardzo blisko. Na całe szczęście miał na sobie bokserki.
-Mario..-nie dokończyłam bo przerwał mi pocałunkiem. Najpierw całowaliśmy się delikatnie, chłopak chyba się bał, że mogę uciec. Nie zrobiłam tego. Oddałam się całkowicie. Poczułam się tak jak parę lat temu,gdy byliśmy razem a wszystko było tak jak być powinno. Nagle strasznie zapragnęłam aby tamte chwile wróciły, żebyśmy żyli tak jak kiedyś.
-Naprawdę Cię kocham.-spojrzał mi prosto w oczy.
-Ja.. ja ...


___________________________________________________
Tadamm ! <3 Moje kochane , no i znowu nie miałam internetu ;c 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Wybaczcie błędy,jeśli są jakieś :) 
Zaskoczyłam was? ;3
Komentujcie, to mnie baaaardzo motywuje :D