poniedziałek, 16 marca 2015

12.

Całkiem inaczej wyobrażałam sobie ślub mojego brata. No, ale podobno bywa tak, że ludzie demolują innym życie tylko dlatego, że są przez nich zapraszani i wpuszczani, a ja pozwoliłam na to Gotze dwa razy i nigdy więcej. Leżałam w łóżku po przepłakanej całej nocy. Reus był cały czas przy mnie. I co najdziwniejsze? Zdenerwowana byłam na siebie, nie Gotze? Dziwne? Było mi cholernie głupio, że Reus patrzy na to jak jestem słaba. Kiedy Marco szwędał się po kuchni i "robił" śniadanie ja słyszałam jak mój telefon leżący w łazience domagał się, żebym go odebrała. Po kilkunastym już z kolei postanowiłam, że jednak go odbiorę. Gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu uznałam, że nie opłacało mi się nawet te monotonne wstawanie z łóżka. Nie miałam w ogóle ochoty na odebranie telefonu od Mario. No co miałby on mi tłumaczyć? A raczej z czego. Zdradził mnie i zawiódł moje wielkie zaufanie do niego. A przecież wcześniej zrobił to samo. Ludzie uczą się na błędach? Kto wymyślił takie bzdury? No, ale jednak...fakt, że zostałam zdradzona, a to piłkarz zdradził mnie- po takim zajściu cierpią przecież obie strony, mimo wszystko.
Po głębszych przemyśleniach postanowiłam odebrać, może on rzeczywiście chce mi coś wyjaśnić?
-Tak?- spytałam i od razu usłyszałam wiązankę przeprosinową piłkarza. Nasza rozmowa opierała się mniej więcej na jego "przepraszam" i moich słowach: nie, nie oddzwonię, nie odezwę się, jestem zajęta. I na jednych,które ciążyły we mnie od dłuższego czasu "I co myślałeś, że będę tak po prostu za Tobą tęsknić, nie Mario przegiąłeś". Nie chodziło mi już nawet o to, że Mario nie był na ślubie Matsa, to było wybaczalne. No, ale cholera on mnie zdradził w dodatku z Ann. Usłyszałam czyjeś kroki zmierzające ku mnie. To Marco z wielką tacą pełną jedzenia. Chociaż on poprawiał mi humor w tej sytuacji. 
-To koniec, definitywny koniec- uśmiechnęłam się do niego przy okazji rzucając mój telefon z impetem na parapet, przy okazji nabijając mu kilka nowych rys.
-Może i lepiej, nikt nie chciałby, żebyś była z osobą, która Cię zdradza, za bardzo Cię kochamy- uśmiechnął się do mnie i zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku. 
-Marco, nie mów tak, to Twój przyjaciel- spojrzałam z powagą w jego oczy.
-Właśnie teraz udowodnił jakim przyjacielem jest- powiedział, a ja uświadomiłam sobie jedną rzecz. Przecież Marco też cierpiał. Zawiódł go jego najlepszy przyjaciel, a to przecież jeden z największych psychicznych cierpień tego świata.Ja wybaczyłam mu raz, bo nadzwyczajnie stracenie go na zawsze było dla mnie udręką. Teraz nie rozumiem jak ja byłam tak głupia, że w to wszystko wierzyłam. Była 5 nad ranem. Z jednej strony ledwo zipiałam, ale z drugiej... nie opuszczę ślubu mojego jedynego brata, no teraz to już poprawin. 
-Mia, wiem jak się czujesz, Sylvia, ona...- na chwilę przerwał swoją wypowiedź- zdradziła mnie, zdradzała, systematycznie, w każdej chwili kiedy mnie było, wybaczyłbym wszystko, ale nie zdradę, najgorsza rzecz jaka istnieje na tym globie- nie sądziłam, że Reus przyłapał Sylvie na czymś takim, myślałam, że chodzi o pieniądze, cokolwiek innego. Szczerze mówiąc, gdybym była tą starą Mią Hummels zapewne cieszyłabym się z takiego obrotu spraw, ale teraz było mi przykro. Blondyn przeżywał to samo co ja teraz. Coś strasznego. Przypomniały mi się od razu chwile, kiedy do wyjechaliśmy z Marco i Nico do drewnianego domku w głębi lasu. Było tam idealnie. No, ale później nadciągnęła panna, której imienia nie będę tutaj wymieniała. Zbyt dużo namieszała w moim i tak pełnym przeżyc życiu.Czułam się troszkę nieswojo, bo cały czas czułam na sobie wzrok piłkarza. Chociaż- zbytnio mi on nie przeszkadzał. Los chciał, że popatrzyliśmy sobie prosto w oczy. 
W tym samym momencie wypowiedzieliśmy swoje imiona. Zbliżyłam swoją wargę ku jego. Zbliżaliśmy niepewnie swoje twarze. A ja zauważyłam w mojej i jego twarzy coś dziwnego- niezdecydowanie, niepewnośc?
No, ale byłam pewna. Chciałam, żeby mój pocałunek z Reusem stał się faktem. Tak po prostu. No i kiedy myślałam, że już się to stanie, Marco oddalił swoje wargi od moich. Na co on do cholery czeka? Marco, zrób to.
Zrobiliśmy to, ale tak, że poczułam się jakby był to mój pierwszy pocałunek. Delikatny, a zarazem pełen buntu. Było teraz idealnie. Od razu poczułam, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Może będę mogła ułożyc sobie życie z Marco?

_________________________________________________________________________
JEZU!
Przepraszam!
Czcionki kompletnie mi się pomieszały, o rozdziale nie wspominając-
masło maślane.
Kolejny raz przepraszam, że nic nie dodawałam, ale spełniłam swoje marzenie
wyprowadziłam piłkarza na boisku w meczu Ekstraklasy:
POGOŃ SZCZECIN- LECHIA GDAŃSK <3
Byłam za stara, ale jakoś przypadkiem się dostałam, juhu!
Nareczka!


sobota, 28 lutego 2015

11.

Nadszedł ten dzień. Mój ukochany braciszek właśnie dzisiaj bierze ślub, który szczerze mówiąc przełożyli na 12 czerwca, bo bardzo chcieli, aby Fisher miała już widoczny brzuszek. Ja oczywiście idę na ślub z Mario, od świąt jesteśmy razem i jakoś się trzymamy, no może tylko to, że piłkarz ma dla mnie co raz mniej czasu. Z Marco nie utrzymuję jakiegokolwiek kontaktu. Naszykowana czekałam na przyjazd Gotze, który pojechał rano do Matsa pomóc mu w przygotowaniach. Postanowiłam, że nie ma sensu, żebym czekała. Wzięłam auto i wyjechałam w kierunku domu rodzinnego Cathy. Wyglądała co najmniej cudownie, ciąża zdecydowanie jej służyła. Napisałam jeszcze szybkiego sms Gotze, żeby się nie martwił, bo jestem już u panny młodej. Dobiegała godzina rozpoczęcia ceremonii. Cathy mimo tego, że mój brat nie chciał, żeby się denerwowała nie wytrzymała. Zresztą, nie dziwię jej się. Podejmuje kolejny wielki krok w swoim życiu. Z oczami pełnymi zdenerwowania wspólnie z Viktorią- młodszą panną Fischer pomogłyśmy jej wejśc do limuzyny. Już po chwili byliśmy na placu przed kościołem, na nasze nieszczęście dostali się tutaj jednak dziennikarze, którzy- głowę nawet sobie za to utnę zrobili mi z 20 tych nieszczęsnych fotografii. Ceremonia minęła bardzo szybko, ale nie mile dla mnie. Nie pojawił się na niej Mario. Cholera jasna, gdzie on jest? Spytałam się nawet Marco, co było dla mnie szczytem odwagi. No, ale on też nie wiedział gdzie jest mój chłopak, podobno nie było go nawet u Matsa rano, a przecież do niego wyjeżdżał. Co raz bardziej mnie to niepokoiło. Ale zauważyłam jeszcze jedną rzecz- Marco nie był z Sylvią. Ślub już państwa Hummelsów był w każdym calu idealnie zaplanowany. Na wejściu wszyscy goście ustawili tunel trzymając w rękach zimne ognie. Tak bardzo im zazdrościłam- wyglądali na mega szczęśliwych. A ja co? Nie wiedziałam nawet gdzie jest mój chłopak- tak to całkiem normalne. Każdy chłopak nie pojawia się na weselu brata swojej dziewczyny, co z tego, że Hummels to również jego przyjaciel? Byłam na niego strasznie wkurzona. Z jednej strony martwiłam się, że może coś mu się stało.
Ale byłam niemal pewna, że Marco o czymś wiedział. Chociaż on był chyba w podobnej sytuacji jak ja. A może zerwał z Sylvią? Chociaż, nie... nie wiem. No, ale chłopaki by coś wspominali- prawda? Patrząc prawdzie w oczy chłopaki wiedzieli, że nie chcę, żeby w moim otoczeniu mówili o Reusie. Pierdolę! Nie mogę sobie do niego podejśc i się spytac? Nie, to by było zbyt mądre jak na mnie. No, ale mogę to właśnie teraz, tak teraz- stoję obok niego i zabieram paczki od gości. No dawaj! Dodatkowa siła odwagi nadciąga na pomoc!
-Gdzie masz Sylvie?- spytałam rzucając słodkim uśmiechem, chyba mi wyszło.
-Mia, przestań proszę- powiedział smutnym głosem, zaraz co ja zrobiłam?
-Ale co? Marco, chyba czegoś nie wiem- powiedziałam zdziwionym głosem.
-Zerwaliśmy 3 tygodnie temu, zdradziła mnie- odpowiedział szybko, a moje małe ludziki w środku ciała zaczęły swój taniec szczęścia. Jestem z Mario? Dlaczego się do cholery cieszę? Może dlatego, że coś do niego czujesz idiotko?
-Przepraszam Marco, nie wiedziałam- powiedziałam przytulając go- Mogę moją torebkę z samochodu? Muszę w końcu zadzwonic do Mario- uśmiechnęłam się.
No i zaraz dostałam moją torebkę, a w niej mój telefon. A w nim sms. Poczułam, że Marco stanął za mną. Nie denerwowałabym się, ale ten sms był od Mario. Okazało się, że był to mms. Zdjęcie się jeszcze ładowało, ale podpis dał mi dużo do wyjaśnienia: "Mario powinien nie byc z Tobą na weselu? No zobacz, a leży nagi u mnie w łóżku. Toż to historia. Pozdrawiam i całuski! Ann", a nad podpisem zdjęcie Gotze. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach, całkowicie niszcząc mi makijaż. Marco jeszcze mocniej mnie przytulił
-Marco, wiedziałeś?- szlochałam
-Nie, ale podejrzewałem, Mia to już chyba trochę trwa, wcześniej Mario się ukrywał teraz mu nie wyszło, pokłóciliście się ostatnio?- spytał
-Nie, wszystko było bardzo dobrze, Marco powiedz Matsowi, że się źle czuję- odpowiedziałam zgarniając przy okazji swoją kurtkę z krzesła. 
-Mia, dla takiego gbura jakim okazał się Mario chcesz opuścic wesele swojego kochanego brata? Chodź do mojego samochodu, poprawisz makijaż i niech wszyscy gadają, że Gotze nie wie co stracił, ja już się o to postaram- po tych słowach od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

_____________________________________________________________________________
Hej ten rozdział napisany już przez Naivy <3
Mam nadzieję, że podoba Wam się tak samo jak wcześniej!
Do następnego! <3

BARDZO WAŻNE !

Kochane moje! ♥
Nie mam już pomysłu na tego bloga, a nie chce go usunąć,ponieważ szkoda mi tej historii, no i nie chce tak Was zostawić :)
Więc razem z Naivy ♥, bloggerką, która prywatnie jest moją przyjaciółką postanowiłyśmy się zamienić blogami :)
Ona będzie prowadzić tego, a ja jej :)
Może to wydać się dziwne ale mam wenę na jej bloga, a ona na mojego ;D
Dziękuje Wam za wszytko ♥
Juliet ♥

czwartek, 22 stycznia 2015

ZAWIESZAM ;C

KOCHANE!
JEST MI BARDZO PRZYKRO ALE POSTANOWIŁAM!
ZAWIESZAM TEGO BLOGA.
A oto kilka powodów.
  • brak weny ( to chyba główny powód)
  • brak czasu
  • brak pomysłu na dalsze części 
  • i inne.
Nie wiem kiedy tu wrócę ;c
ZAWIESZAM NA CZAS NIEOKREŚLONY.
PRZEPRASZAM ♥
Pozdrawiam :)