sobota, 28 lutego 2015

11.

Nadszedł ten dzień. Mój ukochany braciszek właśnie dzisiaj bierze ślub, który szczerze mówiąc przełożyli na 12 czerwca, bo bardzo chcieli, aby Fisher miała już widoczny brzuszek. Ja oczywiście idę na ślub z Mario, od świąt jesteśmy razem i jakoś się trzymamy, no może tylko to, że piłkarz ma dla mnie co raz mniej czasu. Z Marco nie utrzymuję jakiegokolwiek kontaktu. Naszykowana czekałam na przyjazd Gotze, który pojechał rano do Matsa pomóc mu w przygotowaniach. Postanowiłam, że nie ma sensu, żebym czekała. Wzięłam auto i wyjechałam w kierunku domu rodzinnego Cathy. Wyglądała co najmniej cudownie, ciąża zdecydowanie jej służyła. Napisałam jeszcze szybkiego sms Gotze, żeby się nie martwił, bo jestem już u panny młodej. Dobiegała godzina rozpoczęcia ceremonii. Cathy mimo tego, że mój brat nie chciał, żeby się denerwowała nie wytrzymała. Zresztą, nie dziwię jej się. Podejmuje kolejny wielki krok w swoim życiu. Z oczami pełnymi zdenerwowania wspólnie z Viktorią- młodszą panną Fischer pomogłyśmy jej wejśc do limuzyny. Już po chwili byliśmy na placu przed kościołem, na nasze nieszczęście dostali się tutaj jednak dziennikarze, którzy- głowę nawet sobie za to utnę zrobili mi z 20 tych nieszczęsnych fotografii. Ceremonia minęła bardzo szybko, ale nie mile dla mnie. Nie pojawił się na niej Mario. Cholera jasna, gdzie on jest? Spytałam się nawet Marco, co było dla mnie szczytem odwagi. No, ale on też nie wiedział gdzie jest mój chłopak, podobno nie było go nawet u Matsa rano, a przecież do niego wyjeżdżał. Co raz bardziej mnie to niepokoiło. Ale zauważyłam jeszcze jedną rzecz- Marco nie był z Sylvią. Ślub już państwa Hummelsów był w każdym calu idealnie zaplanowany. Na wejściu wszyscy goście ustawili tunel trzymając w rękach zimne ognie. Tak bardzo im zazdrościłam- wyglądali na mega szczęśliwych. A ja co? Nie wiedziałam nawet gdzie jest mój chłopak- tak to całkiem normalne. Każdy chłopak nie pojawia się na weselu brata swojej dziewczyny, co z tego, że Hummels to również jego przyjaciel? Byłam na niego strasznie wkurzona. Z jednej strony martwiłam się, że może coś mu się stało.
Ale byłam niemal pewna, że Marco o czymś wiedział. Chociaż on był chyba w podobnej sytuacji jak ja. A może zerwał z Sylvią? Chociaż, nie... nie wiem. No, ale chłopaki by coś wspominali- prawda? Patrząc prawdzie w oczy chłopaki wiedzieli, że nie chcę, żeby w moim otoczeniu mówili o Reusie. Pierdolę! Nie mogę sobie do niego podejśc i się spytac? Nie, to by było zbyt mądre jak na mnie. No, ale mogę to właśnie teraz, tak teraz- stoję obok niego i zabieram paczki od gości. No dawaj! Dodatkowa siła odwagi nadciąga na pomoc!
-Gdzie masz Sylvie?- spytałam rzucając słodkim uśmiechem, chyba mi wyszło.
-Mia, przestań proszę- powiedział smutnym głosem, zaraz co ja zrobiłam?
-Ale co? Marco, chyba czegoś nie wiem- powiedziałam zdziwionym głosem.
-Zerwaliśmy 3 tygodnie temu, zdradziła mnie- odpowiedział szybko, a moje małe ludziki w środku ciała zaczęły swój taniec szczęścia. Jestem z Mario? Dlaczego się do cholery cieszę? Może dlatego, że coś do niego czujesz idiotko?
-Przepraszam Marco, nie wiedziałam- powiedziałam przytulając go- Mogę moją torebkę z samochodu? Muszę w końcu zadzwonic do Mario- uśmiechnęłam się.
No i zaraz dostałam moją torebkę, a w niej mój telefon. A w nim sms. Poczułam, że Marco stanął za mną. Nie denerwowałabym się, ale ten sms był od Mario. Okazało się, że był to mms. Zdjęcie się jeszcze ładowało, ale podpis dał mi dużo do wyjaśnienia: "Mario powinien nie byc z Tobą na weselu? No zobacz, a leży nagi u mnie w łóżku. Toż to historia. Pozdrawiam i całuski! Ann", a nad podpisem zdjęcie Gotze. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach, całkowicie niszcząc mi makijaż. Marco jeszcze mocniej mnie przytulił
-Marco, wiedziałeś?- szlochałam
-Nie, ale podejrzewałem, Mia to już chyba trochę trwa, wcześniej Mario się ukrywał teraz mu nie wyszło, pokłóciliście się ostatnio?- spytał
-Nie, wszystko było bardzo dobrze, Marco powiedz Matsowi, że się źle czuję- odpowiedziałam zgarniając przy okazji swoją kurtkę z krzesła. 
-Mia, dla takiego gbura jakim okazał się Mario chcesz opuścic wesele swojego kochanego brata? Chodź do mojego samochodu, poprawisz makijaż i niech wszyscy gadają, że Gotze nie wie co stracił, ja już się o to postaram- po tych słowach od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

_____________________________________________________________________________
Hej ten rozdział napisany już przez Naivy <3
Mam nadzieję, że podoba Wam się tak samo jak wcześniej!
Do następnego! <3

5 komentarzy:

  1. Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału ;))) Mario okazał się być strasznym dupkiem, ale dobrze, że jest Marco. Ta jego Silvia to też niezła sztuka .. Mam nadzieję, że Marco będzie 'opiekował' się Mią, a ta zrozumie, że nie ma co przejmować się Mario.
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję niebawem :))))
    Pozdrawiam gorąco ;) - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentowanie swojego byłego bloga jest dziwne xD
    Ale kochana rozdział cudowny, nwm czy sama bym taki napisała ❤☺
    Czekam na nowy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial super. Mario to debil nie wie co traci. Marco jest super ze pocieszyl Mię. Mam nazeje ze cos sie rozkreci medzy nimi.
    Czekam na next.
    Pozdro:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Mia musi być teraz z Marco. No po prostu teraz albo nigdy hi hi :D
    Mario... No po prostu debil i nic więcej :P
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :*
    Życzę bardzoooooo duuuuużoooooo weny i Pozdrawiam :)
    Do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny <3
    No, a z Mario nie złe ziółko , jak mógł coś takiego zrobić .
    Żal mi Mii,ale mam nadzieję, że pomiędzy Mią , a Marco coś się zadzieje :)
    Czekam nn :*
    Zapraszam również do siebie : http://my0life0is0one0big0dream.blogspot.com/
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń