Po głębszych przemyśleniach postanowiłam odebrać, może on rzeczywiście chce mi coś wyjaśnić?
-Tak?- spytałam i od razu usłyszałam wiązankę przeprosinową piłkarza. Nasza rozmowa opierała się mniej więcej na jego "przepraszam" i moich słowach: nie, nie oddzwonię, nie odezwę się, jestem zajęta. I na jednych,które ciążyły we mnie od dłuższego czasu "I co myślałeś, że będę tak po prostu za Tobą tęsknić, nie Mario przegiąłeś". Nie chodziło mi już nawet o to, że Mario nie był na ślubie Matsa, to było wybaczalne. No, ale cholera on mnie zdradził w dodatku z Ann. Usłyszałam czyjeś kroki zmierzające ku mnie. To Marco z wielką tacą pełną jedzenia. Chociaż on poprawiał mi humor w tej sytuacji.
-To koniec, definitywny koniec- uśmiechnęłam się do niego przy okazji rzucając mój telefon z impetem na parapet, przy okazji nabijając mu kilka nowych rys.
-Może i lepiej, nikt nie chciałby, żebyś była z osobą, która Cię zdradza, za bardzo Cię kochamy- uśmiechnął się do mnie i zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku.
-Marco, nie mów tak, to Twój przyjaciel- spojrzałam z powagą w jego oczy.
-Właśnie teraz udowodnił jakim przyjacielem jest- powiedział, a ja uświadomiłam sobie jedną rzecz. Przecież Marco też cierpiał. Zawiódł go jego najlepszy przyjaciel, a to przecież jeden z największych psychicznych cierpień tego świata.Ja wybaczyłam mu raz, bo nadzwyczajnie stracenie go na zawsze było dla mnie udręką. Teraz nie rozumiem jak ja byłam tak głupia, że w to wszystko wierzyłam. Była 5 nad ranem. Z jednej strony ledwo zipiałam, ale z drugiej... nie opuszczę ślubu mojego jedynego brata, no teraz to już poprawin.
-Mia, wiem jak się czujesz, Sylvia, ona...- na chwilę przerwał swoją wypowiedź- zdradziła mnie, zdradzała, systematycznie, w każdej chwili kiedy mnie było, wybaczyłbym wszystko, ale nie zdradę, najgorsza rzecz jaka istnieje na tym globie- nie sądziłam, że Reus przyłapał Sylvie na czymś takim, myślałam, że chodzi o pieniądze, cokolwiek innego. Szczerze mówiąc, gdybym była tą starą Mią Hummels zapewne cieszyłabym się z takiego obrotu spraw, ale teraz było mi przykro. Blondyn przeżywał to samo co ja teraz. Coś strasznego. Przypomniały mi się od razu chwile, kiedy do wyjechaliśmy z Marco i Nico do drewnianego domku w głębi lasu. Było tam idealnie. No, ale później nadciągnęła panna, której imienia nie będę tutaj wymieniała. Zbyt dużo namieszała w moim i tak pełnym przeżyc życiu.Czułam się troszkę nieswojo, bo cały czas czułam na sobie wzrok piłkarza. Chociaż- zbytnio mi on nie przeszkadzał. Los chciał, że popatrzyliśmy sobie prosto w oczy.
W tym samym momencie wypowiedzieliśmy swoje imiona. Zbliżyłam swoją wargę ku jego. Zbliżaliśmy niepewnie swoje twarze. A ja zauważyłam w mojej i jego twarzy coś dziwnego- niezdecydowanie, niepewnośc?
No, ale byłam pewna. Chciałam, żeby mój pocałunek z Reusem stał się faktem. Tak po prostu. No i kiedy myślałam, że już się to stanie, Marco oddalił swoje wargi od moich. Na co on do cholery czeka? Marco, zrób to.
Zrobiliśmy to, ale tak, że poczułam się jakby był to mój pierwszy pocałunek. Delikatny, a zarazem pełen buntu. Było teraz idealnie. Od razu poczułam, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Może będę mogła ułożyc sobie życie z Marco?
_________________________________________________________________________
JEZU!
Przepraszam!
Czcionki kompletnie mi się pomieszały, o rozdziale nie wspominając-
masło maślane.
Kolejny raz przepraszam, że nic nie dodawałam, ale spełniłam swoje marzenie
wyprowadziłam piłkarza na boisku w meczu Ekstraklasy:
POGOŃ SZCZECIN- LECHIA GDAŃSK <3
Byłam za stara, ale jakoś przypadkiem się dostałam, juhu!
Nareczka!